sobota, 17 stycznia 2015

Prolog

Lily POV

Weszłam do klasy lekko spóźniona, jednak na moje szczęścia pan Berton jeszcze się nie zjawił, więc nie musiałam szukać wymówki dlaczego to kolejny raz spóźniłam się na lekcję. Nie moja wina, że lubię dłużej pospać. Siadając jak zwykle w ostatniej ławce pod ścianą wyciągnęłam zeszyty. Po 5 minutach zjawił się nauczyciel i rozpoczął lekcje.


Wyszłam z klasy kierując się w stronę szafek. Miałam dzisiaj zajęcia do 13.30 , więc jeszcze 4 lekcje i jestem wolna.
- Cześć Lily. - Przed moimi oczami pojawiła się moja przyjaciółka Carly. Carly to bardzo ładna dziewczyna. Ma piękne rude sięgające do bioder włosy. Szczupłą sylwetkę i długie nogi. Do tego bardzo ładnie się ubiera. Czasami jej zazdroszczę, jednak ona zawsze mi powtarza, że ja też jestem ładna i nie mam mówić głupstw.
- Cześć Carly. Co słychać ? - Spytałam rudowłosą.
- Wszystko okej. Mam propozycję nie do odrzucenia. - W jej oczach było widać małe iskierki szczęścia. Miała je zawsze, gdy była z czegoś bardzo zadowolona. Wiedząc czego mogę się spodziewać szybko odpowiedziałam.
- Jaką propozycję ? Tylko mi nie mów, że jest jakaś fajna impreza, na która koniecznie muszę iść.
- Ale Lily...Co będziesz robiła cały wieczór w domu. Jest dzisiaj piątek, czas się zabawić trochę. - Próbowała mnie przekonać. - Tylko jedna impreza. Babcia na pewno się ucieszy, że w końcu wyjdziesz trochę do ludzi. - To prawda. Babcia na pewno by się ucieszyła, że nie będę kolejny wieczór siedziała sama w domu czytając książki tylko pójdę się rozerwać z koleżankami. Codziennie mnie namawia bym gdzieś poszła, a nie cały wieczór siedziała zamknięta w swoim pokoju. Kiedyś taka nie byłam. Lubiłam chodzić z koleżankami na zakupy, do kina. Jednak po śmierci moich rodziców ie za bardzo chciała mi się gdziekolwiek wychodzić. - Nie daj się dłużej prosić. Lily no...
- Okej, okej. Pójdę na tą imprezę. - Dziewczyna rzuciła mi się na szyję i o mało co mnie nie udusiła.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Nie pożałujesz, zobaczysz.  - Oderwała się ode mnie, lecz cały czas podskakiwała ze szczęścia.
- To, o której ta impreza ?
- O dwudziestej u Rayana. Przyjdę po ciebie i pójdziemy razem. - W tym momencie rozbrzmiał dzwonek oznaczający, że czas iść na lekcję. Szybko pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam w stronę sali, w której miałam kolejną lekcję.



_____________________________________________________________________________

Taki prolog. Trochę do bani, ponieważ pisany była na szybko, ale mam nadzieję, że nie ma żadnych błędów i tako jako wam się spodoba.
Jeśli macie jakieś pytania to piszcie w komentarzu.
Zapraszam tez do barania udziału w ankiecie po lewej stronie.
Rozdział pierwszy powinien pojawić się najpóźniej za dwa dni.
To do następnego :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz